…a raczej ostatnie podróże, bo było ich wiele. Jedną z nich fizycznie przeżyliśmy, innych byliśmy tylko świadkami, a innych jeszcze doświadczyliśmy tylko w swych umysłach, duszach, myślach…
16.06.2023 roku odbyliśmy ostatnią (w tym roku szkolnym) podróż do Krakowa po kolejne katharsis i bez wątpienia dostaliśmy to, czego szukaliśmy. A może nawet więcej…
Scena Pod Ratuszem Teatru Ludowego okazała się niezwykle klimatycznym miejscem. W podziemiach rynku krakowskiego mieści się nieco klaustrofobiczna grota, w której doświadczyliśmy podróży do wnętrza siebie, być może tak dalekiej, jak nigdy dotąd. Może nie była to dla każdego z nas taka ostatnia podróż, ale rzadko można zapuścić się w tak dalekie zakątki własnych przeżyć, wspomnień i doświadczeń.
„Śmierć komiwojażera” to – według mnie – zły tytuł. Dużo bardziej pasuje do tego spektaklu tytuł „Ostatnia podróż komiwojażera”. W podróży tej towarzyszyliśmy nie tylko głównemu bohaterowi, ale też jego rodzinie. Klasyka gatunku według Arthura Millera sprawdziła się również współcześnie, a my odbyliśmy podróż w wielu warstwach znaczeniowych – emocjonalnej, w której przeżyliśmy zarówno te trudne, spektaklowe emocje, jak i te ciepłe związane ze spotkaniem i wspólnym spędzaniem czasu; fizycznej – w formie peregrynacji po krakowskich zaułkach i wreszcie podróż po marzenia – bohater spektaklu podróżował tak całe życie, my zaś cyklicznie, co miesiąc – w pogoni za Sztuką.
To przedstawienie bardziej niż inne pokazało, że choć nie wszystkie podróże bawią, to wszystkie kształcą. Z niecierpliwością wyczekujemy przyszłorocznego dokształcania. #wyspianbedzin